26 czerwca 2010

The Japanese Wife Next Door (2004) – Wszystko zostaje w rodzinie


„Jeśli umysł kobiety jest normalnie rozwinięty, jeśli jest dobrze wychowana, to jej zmysł seksualny jest odpowiednio słaby. Gdyby było inaczej, cały świat byłby tylko wielkim burdelem, w którym niemożliwe byłyby małżeństwo i rodzina.”
Richard Freiherr von Krafft-Ebing

The Japanese Wife Next Door to komedia soft-porno sympatyczna, lekka i bezpretensjonalna, tym niemniej stawiająca widza przed mało komfortowymi pytaniami: „Czy podołałbyś potrzebom żony nimfomanki? Czy zdołałbyś ją ujarzmić?”. Męska duma każe odpowiedzieć twierdząco, lecz rodzą się w nas wątpliwości i niepokojące pytania. A jeśli opinie o wybujałym temperamencie płci przeciwnej nie są przesadzone? A jeśli niewieścia chuć, przez wieki trzymana w ryzach przez system patriarchalny, ostatecznie się wyzwoliła i stanowi realne zagrożenie dla męskiej podmiotowości?

Problem nie jest nowy, już w latach siedemdziesiątych kino straszyło kobietami, wysysającymi z partnera ostatnie soki (specjalizował się w tym Marco Ferreri, np. Ape Regina, Żegnaj samcze!, Przyszłość jest kobietą, Ciało). Najskuteczniejsze remedium na ruchy emancypacyjne proponowała w tym okresie kinematografia japońska. W dziełach z kategorii pinku eiga widz odnajdywał szereg porad, jak poradzić sobie z rozbrykaną samicą. Do osiągnięcia dominacji niezbędna była zarówno siła woli, jak i zestaw odpowiednich akcesoriów: mocne sznury, łańcuchy, pejcze, skórzane maski… Tylko sadomasochizm był w stanie ocalić zagrożoną męskość! Był to wniosek dość skrajny, ponadto podszyty niepewnością. Większość pinku kończyła się zbliżeniem na tajemniczo uśmiechniętą twarz bohaterki. Być może osiągnęła pełnię szczęścia w całkowitym poddaństwie, za sprawą intensywnej tresury wyleczona z niedorzecznych myśli o samostanowieniu. Albo wręcz przeciwnie, zdała sobie sprawę z drzemiącej w niej siły (skojarzenia z hitem Various Manx jak najbardziej wskazane!), w starciu z którą męska brutalność okazuje się zaledwie dziecinną igraszką…

Późniejszy o trzy dekady The Japanese Wife Next Door potwierdza tę drugą, pesymistyczną teorię. Niby tradycja jeszcze jakoś się trzyma, lecz tak naprawdę z całego patriarchatu ostały się tylko fasady. W japońskim domu rządzą teraz baby, a facetom pozostało tylko podporządkować się biernie ich rozkazom. To one dzierżą pejcz i rozdają razy, choć znacznie chętniej korzystają z pokaźnych rozmiarów dildo na baterie - gadżetu, który skutecznie zastępuje męskie towarzystwo. Jeśli chcemy konkurować z tym cackiem z sex-shopu, musimy zacisnąć zęby i przystać na kobiece reguły gry.

Zapewne wyciągam nadto skrajne wnioski z jednostkowego przypadku. Przecież nie wszystkie japońskie dziewczyny są takie jak Sakura, bohaterka niniejszego filmu. Chyba nie każda jest nimfomanką, która do cna eksploatuje poczciwego męża, po czym, wciąż nienasycona, zabiera się za jego bliskich. W sidła rozpustnicy wpadają po kolei dziadek, siostra i ojciec bohatera… Brakuje w tym gronie tylko matki i to wyłącznie dlatego, że biedaczce zmarło się dziesięć lat wcześniej.Czy spokojna, żyjąca w poszanowaniu tradycji, azjatycka familia może z dnia na dzień przemienić się w bandę wyuzdanych erotomanów? Oczywiście, w japońskim kinie erotycznym wszystko jest możliwe, wszystko też da się pokazać, byleby tylko za bardzo nie eksponować organów płciowych (choć najwyraźniej cenzura zelżała, dopuszcza już spowity cieniem zarys penisa!).

Może nie ma sensu bić na alarm, skoro z istniejącego stanu rzeczy zadowoleni są wszyscy domownicy i tylko mąż Sakury lęka się o swoje zdrowie, narażone na szwank w nieustającym seksualnym maratonie. Ale akurat Takashi może obwiniać wyłącznie siebie. W prologu filmu sam dokonał wyboru pomiędzy wyzywającą Sakurą a delikatną Ryoko, a teraz ma za swoje. Nie każdej dziewczynie, która już na pierwszej randce robi nam dobrze, rozsądnie jest proponować małżeństwo! Któż jednak wie, czy subtelna Ryoko nie okazałaby się podobną do Sakury diablicą? W końcu cicha woda brzegi rwie, a pod niejedną anielską twarzyczką ukrywa się nieodrodna córka Lilith! Być może seksuolog Krafft-Ebing, ten znienawidzony przez feministki mieszczański konserwatysta, miał całkowitą rację i już wkrótce kobieca potęga pozbawi resztek sił witalnych cały męski ród, doprowadzając do jego wymarcia? Pocieszam się, że będzie to śmierć z rozkoszy…

Kadry tak gorące, że aż parzą! Jeśli nieobcy ci wstyd, nie patrz!!!

Jak łatwo nas uwieść…


Miłe złego początki


Na pierwszym planie: różowy przedmiot pożądania


Sakura zna się na męskiej anatomii


Japońska cenzura (patrz: dół kadru) stymuluje wyobraźnię widza


Właśnie tak buduje się rodzinne więzy!


Sakurę gra ponętna Reiko Yamaguchi, aktorka dzieląca swój czas pomiędzy produkcje soft (pinku) i hard (AV).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz