Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert Crumb. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert Crumb. Pokaż wszystkie posty

13 grudnia 2010

Komiksowy Cytat Tygodnia - Pan Naturalny

Cheryl Borck zagościła zaledwie w czterech odcinkach przygód Pana Naturalnego, to jednak wystarczyło, by wywarła niezatarte wrażenie na każdym męskim czytelniku. Trudno się dziwić! Powiedzieć, że idealnie wyraża crumbowski fantazmat kobiety silnej i potężnej, to jeszcze za mało. Samo piekło nie zna straszliwszej od niej furii! W pełni zasługuje na pseudonim Devil Girl (w wydaniu PL: Diablica). A teraz fundamentalne pytanie: Czy mielibyśmy szanse u tak temperamentnej dziewczyny? Cóż, wystarczy odpowiedzieć na pytanie, ile mamy w sobie z Flakeya Mazgaja, a ile z Pana Naturalnego...


Flakey Mazgaj: Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz, Cheryl...
Diablica: No taka jestem ładna... I co z tego?
Diablica: (międli jęzorem)
Flakey Mazgaj: Ja-ja...
Przyjaciółka Diablicy: Ha, ha ha... Oto nadludzki język!

(...)


Pan Naturalny: To ci jazda!

Pan Naturalny: No i po wszystkim.
Niezły cyrk, co?
Daj mi sekundę, nałożę coś na siebie.

Flakey Mazgaj: Psst! Cheryl!
Chodź! Wynośmy się stąd!!


Diablica: Panie Naturalny? Panie Naturalny? Gdzie jesteś?
Flakey Mazgaj: Ale ja tylko chciałem ci pomóc, wyciągnąć cię ...od tego...
Diablica: Wracaj lepiej do bezpiecznego mieszczańskiego yuppie światka z ogródkiem i zajmij się swym beznadziejnym życiem.
Pan Naturalny: Taa, obudź się wreszcie i przejrzyj na oczy, Mazgaj! Ha ha!
Cheryl, doprowadź się do porządku!


Pan Naturalny: Nie powinnaś była tak na niego naskakiwać, kochana. Ma dobre serce... Kocha cię bardziej, niż na to zasługujesz...
Diablica: Nie tknęłabym go nawet twoim fiutem! Ożeń się ze mną! Proszę! Chcę być z tobą już na zawsze...
Pan Naturalny: O, to by dopiero było. Soczku?
Diablica: Nie...
Pan Naturalny: Nie wszystkie ptaki mogą żyć w niewoli, rozumiesz, co mam na myśli, skarbie? Weź lepiej prysznic, ubierz się, a Flakey odwiezie cię do domu. Zobaczysz, jutro rano świat znowu nabierze kolorów!
Diablica: SPIERDALAJ! NIENAWIDZĘ CIĘ!

Diablica: Widzisz, jak mnie traktuje? Jak ostatnie gówno! Wiesz, co dla niego wczoraj zrobiłam? Umyłam mu stopy swoimi włosami, na klęczkach.
Flakey Mazgaj: Dobry Boże!
Pan Naturalny: To był twój pomysł, nikt cię do tego nie zmuszał, moja panno!
Diablica: Bla hum.
Pan Naturalny: Niesamowita była. Śliniła się jak dziecko nad moimi palcami. Ale wcześniej czy później wszystkie kobiety zaczynają strzelać fochy. Musisz być z nimi stanowczy, Mazgaj!
Diablica: Chcesz gryza?
Flakey Mazgaj: Chyba mam depresję...

Flakey Mazgaj: To wszystko jest tak przygnębiające, Panie Naturalny. Ktoś z takim potencjałem, z takim intelektem, wykorzystujący swoje moce do...
Diablica: Każ mu się wynosić.. Ćlam ćlam..
Pan Naturalny: Do czego?
Flakey Mazgaj: Do manipulacji... i poniżania kobiet! Czuję się, jakby mi ktoś pałką w głowę dał.
Pan Naturalny: Dlaczego zwalasz wszystko na mnie?
Flakey Mazgaj: Powraca stara prawda... Władza demoralizuje i...
Diablica: A weź już przestań!
Ty nie masz o niczym pojęcia! Cały jesteś spanikowany, ręce ci się trzęsą, Boże, Boże, co mam z nią robić...

Diablica: A Pan Naturalny wie, co lubię.. Po prostu wie.
Flakey Mazgaj: Cheryl, przecież przed chwilą...
Pan Naturalny: Prawda jest taka, Mazgaj, że to ja jestem wykorzystywany!
Dziwka z piekła rodem wciąga mnie głębiej i głębiej w bagno doznań seksualnych, powoli spija moją energię, moją esencję... Powoli mnie WYKAŃCZA!.
Diablica: Pochlebiasz mi... Ale jaki to ładny pomysł na śmierć, prawda?
Flakey Mazgaj: Nie wierzę ci! Przecież to jasne, że sprawujesz nad wszystkim kontrolę, Panie Naturalny, widziałem na własne oczy! Ohyda!

Pan Naturalny: No, taki już los podglądaczy.
Diablica: Nie wierz w ani jedno jego słowo, Mazgaj! Masz rację! To on wydaje rozkazy.
Pan Naturalny: Lepiej już idźcie, obydwoje. Czas na moje ćwiczenia oddechowe. A tu zaczyna się robić bardzo ciasno.
Flakey Mazgaj: Nie rozumiem, Cheryl. Dlaczego pozwalasz mu na to wszystko?
Diablica: Nic nie poradzę... Wielbię ziemię, po której stąpa. Bo to prawdziwy, NATURALNY MĘŻCZYZNA!!
Pan Naturalny: Otóż to.
Flakey Mazgaj: Pomocy!

PS. Tłumaczenie (pierwszorzędne!): Anna Warso

2 czerwca 2010

Komiksowy Cytat Tygodnia: Genesis (Księga Rodzaju)


Gdy tak niepokorny twórca jak Robert Crumb zabiera się za zilustrowanie Starego Testamentu, spodziewamy się bluźnierstwa i szyderstw. Tymczasem nic z tych rzeczy. Crumb podszedł do tekstu źródłowego z pietyzmem, nie zmieniając i nie opuszczając ani jednego zdania. Stworzył znakomity komiks, udowadniając zarazem, że wierni nie mają monopolu na adaptacje Biblii. Ba, wychodzą one lepiej ateistom, ponieważ ci nie boją się przedstawiać treści, które podczas kazania i katechezy raczej się pomija. Niepoprawności politycznej jest w Księdze Rodzaju co niemiara, co zresztą czyni lekturę jeszcze ciekawszą.
Przyjrzyjmy się choćby historii Lota. Zapewne wszyscy to pamiętają, ale dla porządku: Jahwe rozgniewał się na mieszkańców Sodomy i Gomory za ich bezbożność i rozpustę i postanowił zniszczyć obydwa miasta deszczem siarki i ognia. Wcześniej jednak wysłał do Sodomy dwóch aniołów, by odszukali wśród jej murów kogoś, kto nie zasłużył sobie na ów paskudny koniec...


Oto dwaj boży wysłannicy przybyli do Sodomy wieczorem, kiedy to Lot siedział w bramie Sodomy.

Gdy Lot ich ujrzał, wyszedł naprzeciw nich i oddawszy im pokłon do ziemi rzekł:
Lot: Ach, raczcie, panowie moi, zajść do domu sługi waszego na nocleg, obmyjecie sobie nogi, a rano pójdziecie w dalszą drogę.
A oni mu rzekli:
Boży wysłannik: Nie! Spędzimy noc na dworze.

Gdy on usilnie ich prosił, zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę, poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się.

Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom. Wywołali Lota i rzekli do niego:
Sodomita #1: Gdzie są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru?
Sodomita #2: Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli mogli z nimi poswawolić!

Po francusku ostatnia kwestia brzmi: abyśmy mogli ich poznać. Czyżby stąd pochodził zwrot "poznać kogoś w sensie biblijnym"?

Lot, który wyszedł do nich do wejścia, zaryglowawszy za sobą drzwi, rzekł im:
Lot: Bracia moi, proszę was, nie dopuszczajcie się tego występku! Mam dwie córki, które jeszcze nie żyły z mężczyzną! Pozwólcie, że je wyprowadzę do was i postąpicie z nimi, jak się wam podoba! Bylebyście tym ludziom niczego nie czynili, bo czyż nie są oni pod moim dachem?!?

Nie sposób oskarżyć Lota o brak gościnności! Sodomici jednak, jak to sodomici, pogardzili niewieścimi wdziękami i w dalszym ciągu napastowali dwóch nieznajomych. Na własną zgubę...


I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami, a także roślinność.

Jakie nauki wyciągnąć mogą z tej opowieści wierni? Primo: Gość w dom, Bóg w dom (ok, to całkiem sympatyczny wniosek). Secundo: Kobieta jest bytem podrzędnym, którym mężczyzna - Pan i Władca - ma prawo dysponować według własnego uznania. Tertio: Bóg nienawidzi pedałów (możemy więc zabijać ich w Jego imieniu). Wiem, że powtarzam tu oczywistości, ale jest znacznie bezpieczniej dla wszystkich czytać Biblię jako dzieło literackie, niż jako tzw. Pismo Święte, gdzie każde zdanie ma rangę prawdy objawionej...

20 maja 2010

Komiksowy Cytat Tygodnia: Hup #4


Czytelnicy Hup, których Robert Crumb stawia przed trudnymi pytaniami egzystencjalnymi, nie mają co liczyć na łatwe odpowiedzi. Nie zna ich nawet sam autor! Ważne jednak, że w trakcie poszukiwań nie idzie na łatwiznę i nie daje się omamić żadnemu z systemów, które arogancko przyznają sobie prawo do wszechwiedzy. Do niektórych z nich ma zresztą prywatny resentyment...


Jezus: "Szukajcie, a znajdziecie... Proście, a będzie..."
Robert Crumb: Hej, tak trzymać! Jezu, jesteś prawym człekiem! W rzeczy samej, absolutnie wymiatasz, facet! Ale, wiesz co...
Tak wiele potwornych rzeczy zostało popełnionych w twoim świętym Imieniu.... Najlepiej będzie, jak wyniesiesz się stąd w cholerę...
Poza tym, miałem kiedyś dziewczynę, która rzuciła mnie dla gościa wyglądającego zupełnie jak ty!

Wielki But Historii: ŁUP!
Jezus: Aj! Ci głupi goje!