Są filmy, które z dnia na dzień nabierają niepokojącej aktualności. Tak jak ów solidny dokument, ukazujący kulisy słynnego skandalu z udziałem Romana Polańskiego i nieletniej. Od niefortunnego dla obydwojga zainteresowanych wydarzenia doszło w 1977 roku, czyli prawdę mówiąc całe wieki temu, niemniej w świetle prawa amerykańskiego wciąż jest to sprawa nierozstrzygnięta. Co mogło grozić naszemu rodakowi, gdyby w odpowiednim czasie nie salwował się ucieczką? Nigdy się nie dowiemy. Może mało znaczący wyrok w zawieszeniu, a może wprost przeciwnie - olbrzymi, np. 15-20 lat. Nawet kilka, a co dopiero kilkanaście wiosen w celi potrafi człowieka zniszczyć. Co zresztą niepomiernie ucieszyłoby wrednego sędziego Rittenbana, w zamyśle którego prawny lincz na sławnym artyście miałby służyć jako straszak dla wszelkich potencjalnych amatorów lolitek. Trudno się dziwić reżyserowi, że wolał nie pokładać nadziei w dobrą wolę sędziego. Zapewne podjął słuszną decyzję, ponieważ kilkadziesiąt kolejnych lat przeżył na wolności, na gościnnej francuskiej ziemi, w związku z piękną kobietą. Nie da się zarazem ukryć, że na jego przeprowadzce straciła amerykańska sztuka filmowa, pozbawiona jednego z niewielu twórców, których stać było na ożywianie hollywoodzkich schematów, wzbogacanie ich głębszą treścią.
Co teraz? Wydaje się, że słowo stało się ciałem. Sąd USA wreszcie ma szansę wydania wyroku w sprawie Polańskiego. Stało się tak za sprawą nadgorliwych funkcjonariuszy szwajcarskich, którzy capnęli go na lotnisku w Zurychu 26 września 2009 (sługusy imperializmu, a tfu!). Nie wiadomo, jak dalej potoczą się losy reżysera. Podczas gdy tysiące fanów trzyma za niego kciuki i podpisuje petycję za uniewinnieniem, co najmniej drugie tyle konserwatystów, fanatyków religijnych, antysemitów i podobnej swołoczy życzy mu jak najgorzej. Właściwie co człowiek, to opinia. Jednak aby wyrobić sobie własną, nie wolno poprzestać na lekturze kolorowych pisemek, koszmarnie płytkich w swym zwyczajowym węszeniu za skandalem. Wypada zajrzeć co najmniej do dwóch książek: autobiografii reżysera Roman (po lekturze której jesteśmy skłonni całkowicie usprawiedliwić postępowanie narratora, taką czujemy doń sympatię!) oraz biografii Polański Christophera Sandforda (znacznie bardziej obiektywnej i chłodnej). Ich doskonałym uzupełnieniem jest właśnie Roman Polanski: Wanted and Desired Mariny Zenovich. Film, którego nie ma potrzeby streszczać, powtarzając przy okazji to, co setki czasopism mniej lub bardziej nietaktownie wałkuje od kilku dni. Wypada natomiast zachęcić do seansu i przypomnieć wszystkim skłonnym do zbyt pochopnych ocen moralnych, że nic na tym świecie nie jest jednoznacznie czarne bądź białe.
Jak to wygląda, czyli kilka screenów. Choć autorce dokumentu nie udało się dotrzeć do samego Polańskiego, rekompensują to liczne materiały archiwalne: zdjęcia, filmy i dokumenty.
Jak to wygląda, czyli kilka screenów. Choć autorce dokumentu nie udało się dotrzeć do samego Polańskiego, rekompensują to liczne materiały archiwalne: zdjęcia, filmy i dokumenty.
Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt1157705/