25 września 2009

Princess Protection Program (2009) - Marzenia dziewczęcej widowni Disneya

Sam nie mogę w to uwierzyć - mam za sobą film fabularny ze stajni Disneya. Ja, amator krwawych horrorów i wyuzdanych pinku eiga, zasiadający przed cukierkowatą komedyjką dla nastolatek! Dziwy nad dziwami. Dodam, że Program ochrony księżniczek (Princess Protection Program) obejrzałem całkowicie świadomie, z rozmysłem, nie był to jakiś przypadkowy seans z TV.
Głównym powodem była Jamie Chung, grająca tutaj drugoplanową, choć wyrazistą rolę. Zachwyciłem się jej orientalną urodą w Sorority Row, filmie zdecydowanie bardziej z mojej półki (młodzieżowy slasher, dużo krwi i nieco golizny - amatorów zadowoli, resztę nie). Tak to już jest: kiedy podoba mi się aktorka, mogę zobaczyć ją we wszystkim. No, prawie we wszystkim - na efekciarski gniot Dragonball Evolution, w którym Jamie pręży się i wypina w obcisłym kostiumie wojowniczki ninja, jednak się nie zdecyduję. P.O.K. nie jest na szczęście tak drastycznym przypadkiem celuloidowego marnotrawstwa. Przede wszystkim okazuje się całkiem sympatyczny, a miejscami nawet śmieszny. Jako widz nie z tej grupy docelowej nie jestem całkowicie pewien, ale zaryzykuję twierdzenie, że osóbki poniżej dwunastego roku życia mogą się nawet wzruszyć. Osobiście skupiałem się głównie na kontemplacji urody dwóch aktorek: wspomnianej już Jamie Chung, która niestety gra postać mało sympatyczną, przez co traci sporo na uroku, oraz Demi Lovato w roli księżniczki Rosalindy. Ta dla odmiany jest wcieleniem wszystkiego, co piękne, dobre, czułe, słodkie, a nadto wybitnie zdolne (zna 6 języków) , itp. Po prostu urodzona księżniczka.
Właśnie, właśnie. Księżniczki i królewne to prawdziwa obsesja Disneya, być może główny leitmotiv wytwórni. Być może dlatego, że dziewczynki, które regularnie oglądają jej filmy, same marzą, by założyć olśniewającą suknię i złotą koronę? Disney stworzył całą mitologię szlachetnie urodzonych piekności, poczynając od KRÓLEWNY ŚNIEŻKI z 1937 roku, poprzez dziesiątki kolejnych baśniowych animacji, aż do obrazów fabularnych takich jak P.O.K. Dowiadujemy się tu, jakie powinny być te ideały kobiecości, właśnie na przykładzie Demi Lovato. Przy okazji poznajemy jedną z najmniej praktycznych tajnych organizacji w historii kina, Agencję Ochrony Księżniczek. To wielkie przedsiębiorstwo, z główną bazą wartą miliony dolarów, którego jedynym zadaniem jest niesienie pomocy skrzywdzonym przez los princessom, np. takim, których tronu pozbawił żądny władzy generał (przypadek naszej bohaterki). Jedyny "kamuflaż", jaki Agencja zapewnia swoim klientkom, polega na prostym make-up (zmiana makijażu i uczesania). Nikt nie prowadzi natomiast kursów, pomagających księżniczkom zaadaptować się do nowego stylu życia. Tak więc Demi Lovato zainstalowana w prowincjonalnej amerykańskiej rodzinie wciąż ma postawę i maniery księżniczki, mimo znacznie skromniejszej garderoby. Tak zresztą musiało być, z tego kontrastu wynika cały komizm filmu, niemniej nasuwa się pytanie o skuteczność tytułowego Programu Ochrony Księżniczek. I na to idą pieniądze amerykańskich podatników?!?

Kilka screenów. Właściwie z małymi wyjątkami jest to galeria Jamie Chung. Czas pokaże, czy ten rozkoszny kociaczek zrobi karierę , czy też skończy się na jego kilku "dekoracyjnych" rolach. Póki co cieszmy się tym, co mamy.

Księżniczka Rosalinda (Demi Lovato) w opałach!

Rosalinda incognito, jako All American Girl

Zamożne i wredne - licealne femmes fatales

Chelsea (Jamie Chung) - śliczna jak marzenie, lecz jędzowata jak Alexis. Nobody's perfect.

"Wszystkie jesteśmy księżniczkami!"

Chelsea w stroju wieczorowym. Jej pycha zostanie wkrótce ukarana
(pamiętajmy, że to bajka dla dzieci!)

Chelsea raz jeszcze. Jestem zapewne jedynym widzem,
któremu przypadła do gustu ta moralnie naganna postać..

Wzruszający do łez finał. Łzy smutku, łzy radości...

IMDb Link: http://www.imdb.com/title/tt1196339/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz