26 maja 2011

Hara-Kiri, Journal bête et méchant

"Czasopismo głupie i złośliwe" - tak brzmiał podtytuł Hara-Kiri, magazynu satyrycznego ukazującego się we Francji w latach 1960-1985. Przez dwie i pół dekady bezlitośnie obśmiewało ono wszystkich i wszystko, co się dało, w pełni korzystając z wolności słowa. Ostentacyjną wulgarnością i poziomem prezentowanego humoru przypominał trochę nasze NIE, jednak w przeciwieństwie do tygodnika Urbana nie reprezentował żadnej opcji politycznej. Jego filozofia sprowadzała się do sentencji, jaką w filmie Horse Feathers wyspiewuje Groucho Marx: "Whatever It Is, I'm Against It!”. Tak jak Monty Python w Anglii, tak Hara-Kiri we Francji stał się synonimem totalnej anarchii, dla której nie istnieją żadne świętości. Notabene, redaktorzy Hara-Kiri zasłużyli na miano obrazoburców znacznie bardziej niż kultowi angielscy komicy, którzy wystrzegali się kpienia z religijnych symboli. Paryscy złośliwcy nie mieli podobnych skrupułów.

Subiektywny Top 10 najbardziej ofensywnych okładek:

"Chciałam go porzucić, ale on nie chciał"


"Uprawiajcie grzyby"


"Upośledzeni fizycznie są takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni"


"Armia daje wam pracę"


"Jackie ociera łzy"


"Czerwiec 1940 - to były czasy!"


"Czy można zrobić się na brąz bez słońca?"


"Zostań poszukiwaczką złota"


"NIE dla aborcji. Pozwólcie im żyć!"


SPECJALNY NUMER ŚWIĄTECZNY:

Święta Dziewica: "Zrobiłam sobie aborcję!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz