Szkoda, że ten ciekawy film jest tak mało znany. Trudno się jednak dziwić. Wierna ekranizacja XVII-wiecznej sztuki Johna Forda mogła zainteresować tylko znawców tematu. Na scenie tragedia "Tis Pity She's A Whore" sprawdza się po dziś dzień. Budzący emocje temat kazirodczej miłości ukazany został w charakterystycznej dla teatru post-elżbietańskiego dosadnej manierze. Historia jest należycie erotyczna i krwawa, choć brakuje jej głębi. Ale czy każdy klasyczny angielski dramaturg musi równać się z Szekspirem?
Młody szlachcic Giovanni (Oliver Tobias) po ukończeniu studiów wraca do rodzinnej posiadłości. Głęboka prowincja, pustki i marazm. Giovanniego jednak nie dopada nuda, a dzieje się tak za sprawą siostry. Annabella (Charlotte Rampling) wyrosła na piękną kobietę, zdolną wzbudzić pożądanie w sercu każdego mężczyzny, brata nie wyłączając. Ona również nie jest obojętna przystojnemu młodzieńcowi. Po przełamaniu początkowych oporów Giovanni i Annabella oddają się kazirodczym uciechom. Idyllę pięknych dwudziestoletnich przerywa pojawienie się tego trzeciego, kandydata do ręki dziewczyny. Jako osóbka rezolutna, Anabella szybko adaptuje się do sytuacji, zdobywając względy Soronza (Fabio Testi). Jest to osobnik wyjątkowo namiętny, co oczywiście ma swoje zalety (w łóżku), lecz i wady, trudno bowiem stwierdzić, do czego zdolny byłby w gniewie. Zwłaszcza dowiedziawszy się o grzechu, jakiego dopuściła się jego przyszła małżonka.
Włoski reżyser Giuseppe Patroni Griffi podszedł do tematu z pietyzmem. Mimo zmienionego tytułu, "Addio, fratello crudele" (tylko w wersji włoskiej, w anglojęzycznej powrócono do oryginalnego) jest wierną adaptacją, w związku z czym w wielu scenach nie udało się uniknąć wrażenia teatralności. Na szczęście ten kameralny dramat historyczny jest pełnoprawnym dziełem filmowym za sprawą doskonałych zdjęć, muzyki Ennio Morricone oraz obsady aktorskiej. Jest na kogo popatrzeć! Przede wszystkim na Charlotte Rampling ("Nocny portier", "Harry Angel"), która po raz kolejny udowodniła, że nie boi się odważnych ról. Chyba w żadnym innym filmie nie wyglądała równie zachwycająco. Partneruje jej dwójka ówczesnych włoskich amantów: Oliver Tobias i Fabio Testi ("Najważniejsze to kochać", "Rewolwer").
Co może zainteresować współczesnego widza w dramacie sprzed kilku wieków? Z pewnością nie głębia i humanistyczne treści, których jest tu równie mało, co w "Tytusie Andronikusie". Analogie do pierwszego dramatu Szekspira nasuwają się same, jako że w obu wypadkach chodzi przede wszystkim o szokowanie. "Tis Pity.." prowokował w XVII wieku poprzez podjęcie tematu tabu. Zresztą incest, zwłaszcza ukazywany zupełnie bez ogródek, nawet dzisiaj nie jest spotykany na każdym kroku. Dlatego też najbardziej usatysfakcjonowani z seansu będą miłośnicy erotyki, sfilmowanej ze smakiem i mocno przyprawionej perwersją. Natomiast wszyscy oczekujący kolejnego po "Tytusie Andronikusie" elżbietańskiego prekursora Grand Guignolu mogą się poczuć lekko znudzeni. Zachęcam ich jednak do cierpliwości. Zostanie ona wynagrodzona w niezwykle sugestywnym finale, kiedy to statyczne, eleganckie kadry ustępują miejsca prawdziwie frenetycznemu spektaklowi, pełnemu wściekłości i wrzasku.
Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0069678/maindetails
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz