Rzecz nietypowa: moralizujący exploitation! Z ust bohaterów pozytywnych co raz płyną życiowe mądrości, a przebieg akcji uświadamia nam dobitnie, że mają one praktyczne zastosowanie.
"Hot Rods To Hell" został nakręcony dla telewizji, lecz wprowadzono go do kin ze względu na znakomicie zrealizowane sekwencje pościgów samochodowych. Chyba tylko tych kilka emocjonujących scen mogło zainteresować młodych ludzi, którzy w nachalnie dydaktycznym filmie mogli sympatyzować co najwyżej z "czarnymi charakterami", czyli niepełnoletnimi piratami drogowymi, korzystającymi z szybkich samochodów i równie szybkich dziewcząt, a to wszystko oczywiście pod zgubnym wpływem alkoholu!
"Hot Rods To Hell" został nakręcony dla telewizji, lecz wprowadzono go do kin ze względu na znakomicie zrealizowane sekwencje pościgów samochodowych. Chyba tylko tych kilka emocjonujących scen mogło zainteresować młodych ludzi, którzy w nachalnie dydaktycznym filmie mogli sympatyzować co najwyżej z "czarnymi charakterami", czyli niepełnoletnimi piratami drogowymi, korzystającymi z szybkich samochodów i równie szybkich dziewcząt, a to wszystko oczywiście pod zgubnym wpływem alkoholu!
Pracujący w nieruchomościach Tom Phillips (Dana Andrews), wzorowy ojciec równie wzorowej amerykańskiej rodziny, ulega wypadkowi, co przekreśla jego karierę zawodową. Gdy jako tako dochodzi do siebie, jego przedsiębiorczy brat wynajduje mu pracę w hotelu na prowincji. Co oznacza przeprowadzkę dla całej rodziny, nad czym ubolewa nastoletnia Tina (Laurie Mock), jak większość dziewcząt w jej wieku spragniona wrażeń. Pod sam koniec długiej i męczącej trasy (bez klimatyzacji, 50 km na godzinę) rodzina o mały włos nie ulega wypadkowi za sprawą ścigających się sportowych wozów. Szałowe auta należą do zblazowanych niedorostków, skręcających się z nudy na prowincji. Wyrodna młodzież obiera sobie za cel prześladowanie naszej rodziny. Następuje seria wspomnianych pościgów, raz po raz przerywana sentencjami o kaznodziejskim wręcz charakterze, wypowiadanych a to przez ojca, a to przez przypadkowo spotkanego policjanta. Stróż prawa i porządku mówi: "Kiedy ludzie zrozumieją, że przepisy nie są dla policji, lecz dla nich samych?!?" Niestety, nie wszyscy słuchają jego mądrych rad...
Nietrudno domyślić się, jak potoczy się akcja. Tom zostanie zmuszony do porzucenia ugodowej postawy, przezwyciężenia własnych słabości (wciąż odzyskuje pełną sprawność fizyczną po wypadku) i stawienia czoła agresorom w finale tak dramatycznym, że aż zapierającym dech w piersiach! Nie obawiajmy się jednak. Triumfuje protestancka wstrzemięźliwość i przyzwoitość. Córka zostaje uratowana od zgubnego wpływu uwodziciela, a jej dziarski tatuś zaprowadza porządek w kupionym przez siebie motelu, zamienionym przez poprzedniego właściciela w jaskinię rozpusty - gra tam "agresywny" jazz i rock, młodzież tańczy na parkiecie i pije alkohol! Oczywiście całe to moralne zgorszenie zostaje zlikwidowane. Odtąd będzie już można żyć po bożemu.
"52 Miles To Terror" to rozkoszne kino retro, które obecnie śmieszy do łez swą naiwnością. Prawdę mówiąc, już w 1967 roku nikt nie potraktował go poważnie. Zbuntowana młodzież musiała poczekać jeszcze dwa lata na prawdziwy manifest pokolenia: "Easy Rider" Dennisa Hoppera.
Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0061784/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz