12 września 2021

Definitywny koniec... i zaproszenie na nowy blog!

Blog od dawien dawna nieaktywny, na tyle długo, że pomimo nostalgii do zawartych w nim treści nie widziałem sensu jego reaktywacji. Marzył mi się natomiast powrót do amatorskich przekładów włoskich komiksów w formacie kieszonkowym, zwłaszcza że pomimo upływu dekady nikt inny nie podjął się przekładu jednego choćby z rozlicznych tytułów. Chwalebnym wyjątkiem, który potwierdził regułę, ale i tak sprawił mi dużo radości samym swoim istnieniem, były PRZEKLĘTE SZACHY, opublikowane na blogu DanY i przyjaciele. Tymczasem cyfrowe translacje wydają się jedyną możliwością zapoznania się z włoskimi tytułami w języku polskim. Wydawcom, którzy od lat raczą nas wszelakimi klasykami europejskimi w eksluzywnych edycjach, nie opłaca się wydawać komiksowego odpowiednika literatury groszowej, na które był popyt dawno temu w Europie Zachodniej, ale na pewno nie na dzisiejszym rodzimym rynku. Ich rewitalizacja może odbyć się wyłącznie poprzez edycję cyfrową. Zresztą już sam format wydaje się idealnie dostosowany do ekranu smartfona bądź tabletu. Czy jednak warto poświęcać im czas i uwagę? Ponad dekadę temu twierdziłem, że jak najbardziej, jeśli będziemy potrafili dobrze wybrać pośród przebogatej, lecz nie zawsze wartościowej oferty wydawnictw fumetti tascabili. Pod tym względem nie zmnieniłem stanowiska ani na jotę, zaś ilość przeczytanych tomików rosła aż do momentu, w którym nie mogłem pozostać bierny i powróciłem do amatorskich translacji. Umieszczam je na świeżo założonym blogu, poświęconym wyłącznie tej aktywności. Mam nadzieję, że kogoś jeszcze wciągnie szalone uniwersum włoskich fumetti per adulti!

Zapraszam do śledzenia kolejnych CZARCICH KIESZONKOWCÓW!

13 czerwca 2011

Komiksowy Cytat Tygodnia - Contes Malicieux, T.14: La chatte évaporée

Królewnę Śnieżkę z filmu Disneya zna chyba każde dziecko. Szkoda natomiast, że stosunkowo nierozpoznawalna pozostaje Śnieżka z włoskiej serii komiksowej. Pod wieloma względami góruje ona nad swą amerykańską "kuzynką". Animowana Snow White już w latach trzydziestych XX wieku wydawała się niejednemu (dorosłemu) widzowi zanadto cukierkowata, Biancaneve natomiast reprezentuje zdecydowanie kobiecy, zarazem bujny i ponętny typ urody. Podczas gdy disneyowski purytanizm pozwalał Królewnie wyłącznie na dyskretny pocałunek z Księciem w finale, jej włoska odpowiedniczka w pełni korzystała ze swobody obyczajowej fumetti per adulti, figlując praktycznie z każdym napotkanym mężczyzną (również krasnoludki nie miały powodu do narzekań). Ponadto obydwie królewny cechuje ta sama pogoda ducha, wrażliwość i uczynność... choć dobroć Biancaneve ma jednak swoje granice, o czym przekonuje poniższy epizod.
Intryga w pigułce: Złe czarownice rzuciły perfidne zaklęcie na Śnieżkę i Theobalda, pozbawiając obydwoje narządów płciowych (!). Klątwę potrafi zdjąć wyłącznie czarownik Merlin, mieszkający na odległej wyspie. Monotonię morskiej podróży przerywa bohaterom pojawienie się pewnej niezwykłej mewy...

Mewa: Proszę, proszę... Dwoje śmiałków odważyło się zapuścić aż tutaj!

Theobald: Ptak!

Śnieżka: Witaj, śliczna mewo!

Ptak odpowiada...
Mewa: Witaj, nadobne dziecię!
Śnieżka: Och!

Śnieżka: Ależ... ależ ty mówisz!
Mewa: Tak, to jedyna ludzka cecha, jaka mi pozostała!

Mewa: Jestem wielce przystojnym księciem, którego zła wiedźma zaklęła w mewę!
Śnieżka: Biedny przyjacielu... Nas spotkało podobne nieszczęście!

Śnieżka opowiedziała mewie o swojej niefortunnej przygodzie...
Mewa: Mój przypadek jest nieco inny... Mogę na powrót zamienić się w księcia, kiedy piękna i młoda dziewczyna zgodzi się, abym dziobnął ją w piczkę!
Śnieżka: Przykro mi.. ale jak już ci tłumaczyłam, moja piczka wyparowała!

Mewa: Być może to zadziała również z drugim otworem!
Śnieżka: Ach tak?

Śnieżka: Mam ochotę spróbować... W końcu to zawsze przyjemnie spotkać pięknego księcia!

Theobald: Ależ co ty robisz?
Śnieżka: Ty lepiej zajmij się sterem!
(do mewy) Tak będzie dobrze?

Theobald: Cóż za łajdactwo!
Śnieżka: AJ!

Czar pryska...
I pojawia się książę...


Książę: Moja dobrodziejko!

Śnieżka: Jak to? Taki z ciebie piękny książę?

Książę: Tak!
Śnieżka: A idź w cholerę!
Książę: Ach!


Śnieżka: Zamień się w rybę!

Śnieżka: Miejmy nadzieję, że nie napotkamy już podobnych natrętów!

6 czerwca 2011

Komiksowy Cytat Tygodnia - Pinokio


Twórcze bolączki Karalucha Jiminy, jednego z głównych bohaterów wielowątkowego Pinokia Winshlussa. Nareszczie postać, z którą łatwo się identyfikować!





Karaluch Jiminy (czytający Idiotę Dostojewskiego): "Uświadomienie sobie cudzego geniuszu umożliwia miarodajną ocenę własnego..."






3 czerwca 2011

Necron, T.4 - Kobiety pająki

Moi drodzy, przed Wami czwarty tomik Necrona, któremu chyba wreszcie udało się zaistnieć w świadomości polskich czytelników! Dowodem tego wpis na naszej Wikipedii. Jak miło! Intryguje mnie, czy tej pory seria zyskała sobie już grono przeciwników i zwolenników. Pierwsi zapewne omijają ją szerokim łukiem, co nie jest zanadto trudne, zważywszy na to, jak przestronnym miejscem jest internet. Jeśli jednak będą mieli pecha i trafią właśnie tutaj, zachęcam ich do wylewania żółci w komentarzach. Nie tłumcie w sobie złości i żalu z powodu tego, że tłumaczy się takie plugastwa, podczas gdy np. arcydzieła komiksu francuskiego leżą odłogiem. Oczywiście w równym, a może nawet nieco większym stopniu zależy mi na opiniach osób, którym Necron i Frieda przypadli do gustu. Wasze pochlebstwa i zachwyty mile połechtają moją próżność i zachęcą do wytężonej pracy nad kolejnymi woluminami!


Zapraszam do lektury!


Okładka trzeciego tomiku autorstwa Magnusa, który przygotował ją specjalnie na potrzeby edycji specjalnej w dużym formacie. A dlaczego nie czwartego, skoro to on ma dziś swoją premierę? Otóż okładka Le Donne Ragno zdradza tożsamość tytułowych "kobiet pająków", psując suspens. Najlepiej podziwiać ją już po ukończeniu lektury, dlatego pojawi się w następnym "necrońskim" poście!

30 maja 2011

Komiksowy Cytat Tygodnia – Batman: Blind Justice

W najlepszych historiach o Batmanie dominuje ponury ton, motywacja i postępowanie bohatera są kwestionowane, zaś finałowy triumf zawiera w sobie jakąś gorzką refleksję. Tak dzieje się również w Blind Justice Sama Hamma, którego dziełem były również scenariusze do obydwu burtonowskich Batmanów. Z miejsca widać, że Sam zna się na swojej robocie i potrafi stworzyć skomplikowaną, oryginalną intrygę. Nie podlega też wątpliwości jego talent do pisania inteligentnych dialogów. Natomiast jego psychologiczny portret Batmana należy do tych najbardziej pesymistycznych - a więc nie szlachetny (choć mroczny) Rycerz, tylko nieuleczalny obsesjonat, którego samotna krucjata może być wręcz pozbawiona sensu. Co prawda najbardziej bezwzględną ocenę bohatera zawiera monolog wewnętrzny najemnika Henri'ego Ducarda, niejako czarnego charakteru opowieści, może więc nie powinniśmy bezkrytycznie jej akceptować? Trzeba jednak przyznać, że Ducard ma niezłe argumenty...


Henri Ducard: Batman.
Jego dedukcyjne talenty wydają się mocno przeceniane.


Nie potrzeba wielkiego intelektu, żeby poradzić sobie z uliczną zbrodnią. Liczą się fart i koordynacja, czyli umiejętności operacyjne.
Nie, to co mnie interesuje...
...to fakt, że funkcjonuje jako latarnia dla pewnej odmiany psychotyków.
Specjalizują się oni w absurdalnie gigantycznych intrygach i jakikolwiek byłby ich rzekome usprawiedliwienie...
...chciwość, zemsta, zdobycie władzy...


..ich prawdziwy cel jest zawsze taki sam: zaangażować Batmana do roli Nemezis.
Stąd kalambury, zagadki, rażąco oczywiste wskazówki, o których rozrzuceniu nigdy nie zapominają...
...wzywając swego przeciwnika, by odkrył oczywistości.
On zawsze triumfuje. Gdyby przegrał, zostaliby osieroceni. Ich pas de deux przestałby mieć sens.
Jak niegrzeczne dzieci, które prowokują gniew surowego, wymagającego ojca...


...próbują wyłącznie zaszokować go ogromnymi rozmiarami swoich wykroczeń. Wyczekują momentu, w którym zostaną docenieni.
Dlatego też "dobro" zwycięża "zło".
Prawdziwe zło bardzo rzadko manifestuje się z takim hałasem.


Prawdziwie niebezpieczne jednostki ustalają swoje subwersywne cele i realizują je, kawałek po kawałku... Niedostrzegalnie, nieubłaganie.
Nie gustują w teatralności.
Kiedy Batman zajmuje się drobnymi złodziejaszkami i krzykliwymi szaleńcami, otchłań zgnilizny rozwiera się jeszcze szerzej u jego stóp.
Jest jak opatrunek u pacjenta chorego na raka.
Nie jestem rzecz jasna moralistą, ale moim zdaniem ten Batman ma bardzo ubogie rozumienie świata.