Spójrzmy prawdzie w oczy: to jedna ze słabszych pozycji o Batmanie. Bezapelacyjnie najsłabsza z tych, które podpisał Frank Miller. Do porażki przyczynił się przede wszystkim scenariusz, a raczej jego brak. Bez fabuły z prawdziwego zdarzenia nie ma sensu zabierać się za ambitne zadanie stworzenia alternatywnej historii Mrocznego Rycerza. Mini-seria Franka Millera i Jima Lee przynosi rozczarowanie, lecz na otarcie łez zostają liczne smaczki. Na przykład widok Batmana maskarującego szumowiny z uśmiechem na ustach - jak ten obrazek kontrastuje z tym, z czym mamy do czynienia w każdym innym komiksie, gdzie nasz mroczny heros uważa jak może, by nie wyrządzić przestępcom jakiejś większej krzywdy! Najbardziej zaś w millerowskim Batmanie cieszy konkretne podejście do arcyzgrabnych partnerek w arcyobcisłych kostiumach. One też nie pozostają obojętne na męski urok tego brutala...
Batman: To jest ból!
Batgirl: Nie zatrzymuje się. Nie oszczędza żadnego z nich. Ani jednego. Zanim zdążę złapać oddech, są kupą krwawiącego, płonącego mięsa.
Batgirl: I boże dopomóż, jakby uderzył we mnie grom: jestem w nim zakochana. W cholernym Batmanie.
Batman: Śpij dobrze, cioto! I żebyś mi więcej nie zaczepiał żadnych dziewczyn z Gotham!
Łobuz: Nie będę... Przyrzekam..
Batgirl: Czy ktoś ci kiedyś mówił, mój dobry człowieku, że jesteś totalnie seksowny?
Batman: Nie w ciągu ostatnich kilku dni.
Batgirl: To właśnie ci powiedziano.
Batman: Jej język ma piaskowy posmak. Jest palaczką. Cygara. Kubańskie. Nie całowałem palaczki od tygodni.
Batman: Ostatnią była Selina.
Batman: Nie zdejmujemy masek. Tak jest lepiej.
Grzmot (metaforycznie): Kraak!
Może i sztubackie to wszystko, a jednak cieszy. Zazwyczaj Bruce Wayne unika zbliżeń jak ognia, np. w Hush (również z grafiką Jima Lee) wystarczył jeden namiętny pocałunek Catwoman, by się wystraszył i przerwał ciekawie zapowiadający się związek. Ta daleko posunięta wstrzemięźliwość zaczynała już być podejrzana, skłaniając niektórych czytelników do dość śmiałych przypuszczeń. Ich owocem były między innymi akwarele autorstwa Marka Chamberlaina, rzucające nieco światła na istotę relacji Batmana z jego młodym podopiecznym!
Cykl, który doczekał się nawet oficjalnej wystawy w prestiżowej nowojorskiej galerii, wywołał furię i protesty DC Comics. Może stąd zielone światło dla Franka Millera, którego napakowany testosteronem Batman jest wręcz manifestacyjnie hetero?
To prawda, że tej wariacji na temat "Batmana" zabrakło scenariusza, który należycie wykorzystałby tak drastyczną zmianę konwencji. Jednak akcenty erotyczne, jak widać, udane. Jakże malowniczo w przedostatnim kadrze podwiewa Batmanowi pelerynę!
OdpowiedzUsuń