22 kwietnia 2010

Kapitan Fracasse (1961) - Fortes Fortuna Adiuvat!


Doskonały reprezentant gatunku "płaszcza i szpady". Wszystko tu jest! Wartka akcja, napięcie, brawurowe pojedynki na szpadę, kaskaderskie popisy aktorów (właśnie tak: samych aktorów, nie ich dublerów!), przygoda i melodramat, patos i humor. Nie zabrakło nawet płaszcza, który okazuje się całkiem przydatny podczas walki. Dezorientacja przeciwnika poprzez zarzucenie mu płaszcza na głowę to jednak zagrywka poniżej pasa, dobra dla czarnych charakterów. Sam bohater, baron Philippe de Sigognac (Jean Marais), nigdy nie uciekłby się do podobnie niehonorowego czynu. Do zwycięstwa wystarczą mu jego popisowe szermierskie umiejętności.

No właśnie. Jean Marais w momencie kręcenia filmu miał 48 lat, ale prezencji i sprawności fizycznej mógłby mu pozazdrościć niejeden młodszy aktor. Wygląda zresztą na to, że francuskie produkcje historyczne preferowały właśnie taki, dojrzały typ herosa (vide Curd Jürgens w obydwu częściach Michela Strogoffa). A męskiej części publiczności nie powinien ten fakt przeszkadzać. Maraisowi partnerują bowiem dwie piękne kobiety. Geneviève Grad jako Isabelle jest przeurocza i niezwykle delikatna. Nic dziwnego, że wzbudza tak opiekuńcze uczucia u bohatera, który z miejsca zakochuje się po uszy i świata nie widzi poza jej śliczną twarzyczką. Nie dostrzega nawet innej wartej grzechu kobiety, odważnej Cyganki Chiquity (Joelle La Tour). Nie dziwmy się, w sercu romantycznego herosa jest miejsce tylko dla tej jednej jedynej. Natomiast mniej zobowiązany widz może sam zdecydować, czy bardziej podoba mu się subtelna Geneviève (znana z serii Żandarmów z de Funèsem), czy zmysłowa Joelle.

Film, będący adaptacją powieści Teofila Gautiera, opowiada o przygodach zubożałego barona de Sigognac, który porzuca rodzinną Gaskonię i przyłącza się do wędrownej grupy aktorów. Decyzję o rozpoczęciu kariery scenicznej podejmuje głównie pod wpływem uczucia do młodej aktorki Isabelli. W Paryżu przedstawienia zespołu cieszą się wielkim powodzeniem, a ich sława dociera nawet do króla. Niemała w tym zasługa de Sigognac'a, który pod pseudonimem "kapitan Fracasse" błyszczy na scenie talentem komediowym (role amantów były już niestety obsadzone). Jednak sukces zespołu sprawia, że śliczną Isabellą zaczyna się interesować inny mężczyzna, dumny i zepsuty arystokrata, diuk de Vallombreuse. Składając dziewczynie nieprzystojne propozycje, naraża się na gniew Sigognac'a, który wyzywa go na pojedynek. Pokonany, lecz zaledwie draśnięty w ramię diuk nie docenia wielkoduszności swego przeciwnika. Wkrótce na drodze kapitana Fracasse zaroi się od wszelkiej maści rzezimieszków, skrytobójców i mistrzów szpady, hojnie opłacanych przez perfidnego de Vallombreuse...

Czy bohaterowi uda się pokonać ich wszystkich? I czy jego miłość do Isabelli zwycięży wszystkie przeszkody, nawet te społeczne (albowiem małżeństwo między arystokratą, nawet ubogim, a dziewczyną z ludu było w tych czasach po prostu nie do pomyślenia)? Czy zło zostanie ukarane? Czy w finale wyjdzie na jaw tajemnica związana z tożsamością rodziców Isabelli? Oczywiście, że tak! Inaczej nie byłoby prawdziwej zabawy! Powiększają ją jeszcze wspaniałe zdjęcia w panoramie, a także obsadowa niespodzianka - Louis de Funès na drugim planie! Co prawda jego rola ma raczej poważny charakter, ale charakterystyczna mimika i werwa (na ekranie wręcz go roznosi) zapowiadają przyszłego króla komedii.

Z pewnością nie jest to koniec mojej przygody z Kapitanem Fracasse. Powstały bowiem również dwie inne ekranizacje, które podpisali uznani mistrzowie, Abel Gance (1943) i Ettore Scola (1991). A przede wszystkim zamierzam sięgnąć po powieść francuskiego romantyka, powszechnie dostępną również u nas. Tak więc prawdziwa uczta dopiero się zaczyna!

A teraz już nieodłączne fotostory:

Isabelle namawia barona de Sigognac, by towarzyszył aktorskiej trupie. Któż byłby w stanie odmówić takiej dziewczynie?

Żywot aktora nie jest usłany różami. To wieczna tułaczka, aż po śmierć w szczerym polu...

Baron de Sigognac (po lewej) zmienia się na scenie nie do poznania!

Nieoficjalne spotkanie z wielbicielką teatru. Los bywa niekiedy łaskawy dla aktorów - zwłaszcza dla tych przystojnych!

Wielką miłość bohaterów czeka jeszcze wiele przeszkód...

Pierwszy pojedynek diuka de Vallombreuse i kapitana Fracasse. Aktorzy, którym nie pomagał dynamiczny montaż, musieli opanować trudną sztukę fechtunku!

Trzech na jednego? Dla kapitana Fracasse (pierwszy z lewej) to żadne wyzwanie!

Wytworny czarny charakter pod wieloma względami przypomina naszego Bogusława Radziwiłła.

Wystarczy przypomnieć sobie analogiczną scenę z Potopu....

Pojedynków ci w filmie dostatek!

Dwie piękności w jednym kadrze. Mmm, ten dekolt...

Czy spodziewaliście się innego zakończenia?

Link IMDb

3 komentarze:

  1. Coś jest na rzeczy z tym typem starszego amanta u Francuzów - Brigitte Bardot i Henri Vidal?

    OdpowiedzUsuń
  2. polec coś więcej płaszcza i szpady bo ja zielonego pojęcia ło tym nie mam , a bym chciał znac lepiej.Nawet se książkę planowałem kupic na ten temat.

    Jakie w ogóle są żelazne klasyki poza muszkieterami z Yorkiem i Czarnym Tulipanem z Delonem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Z książek polecam mały leksykon Danuty Karcz FILMY PŁASZCZA I SZPADY. Duży nakład, więc zawsze można odnaleźć na Allegro, w cenie umiarkowanej.
    Książka pochodzi z lat 70tych, ale właśnie wtedy gatunek zaczął obumierać, więc później niewiele się działo.

    A od siebie polecam żelazne klasyki:
    Prince of Foxes (1949) - gra tu Orson Welles!
    Fanfan Tulipan (1952) - ten nawet chwalili krytycy :)
    Trzech muszkieterów (1961) - najlepsza adaptacja obok tej Richarda Lestera. Mylene Demongeot w roli Milady jest super!

    Z J. Maraisem jest cały cykl:
    Hrabia Monte Christo (1955) - dość wierna adaptacja
    Garbus (1959) - Jean Marais. Można kupić!
    Serce i szpada (1960)- świetna rzecz, dorównuje Kpt. Fracasse.
    Cud wilków (1961) - tego jeszcze nie widziałem, ale zapowiada się ciekawie.
    Tajemnice Paryża (1962) - Jean Marais. Całkiem niezłe. Też wyszło u nas!

    OdpowiedzUsuń