Do polskich Empików zawitał typ spod ciemnej gwiazdy. Gangster Luca Turilli, znany w branży jako Torpedo, to cyngiel do wynajęcia, który żadnej (brudnej) roboty się nie boi. Nie wie, co to litość i półśrodki. Zabijanie to jego sposób na życie. Nie jest sympatyczny i urodą nie grzeszy, lecz zazwyczaj nie przeszkadza mu to w zdobyciu dziewczyny. Niektórym ślicznotkom imponuje jego szorstka męskość i brutalna bezpośredniość, inne muszą zacisnąć zęby i jakoś to znieść: Torpedo nie uznaje odmowy! W skorumpowanym do cna Nowym Jorku z epoki prohibicji nie można pozwolić sobie na czułość. Męska przyjaźń również nie jest wskazana, bardzo szybko może skończyć się zdradzieckim strzałem w plecy. Luca ma jednak pomocnika, towarzyszącego mu w większości przygód. Nieporadny Rascal to w każdym aspekcie zaprzeczenie twardziela Torpedo i zapewne dlatego jest przez niego tolerowany.
Pierwsza historia z nowojorskim bandziorem w roli głównej ukazała się w Hiszpanii w 1983 roku, a jej autorami byli Enrique Sánchez Abulí (scenariusz) i Alex Toth (grafika). Wkrótce jednak okazało się, że jaskrawie cyniczny ton opowieści nie odpowiada Tothowi, ustąpił więc miejsca Jordi Bernetowi. I dobrze się stało, Bernet umie zaakcentować dynamikę i parodystyczny ton scenariusza, zachowując zarazem stylizację na realistyczne noir. Seria jest przede wszystkim hołdem dla amerykańskiego kina gangsterskiego, w pełni korzystającym z obyczajowych przemian, jakie dokonały się przez ponad pół wieku. Podczas gdy fantazję przedwojennych filmowców ograniczały surowe zasady Kodeksu Haysa, stojącego na straży konserwatyzmu moralnego, hiszpańskich twórców właściwie nic już nie hamuje. Mogą w spokoju opowiadać kolejne amoralne epizody z parszywego żywota Torpedo, w którym kule świszczą, trup ściele się gęsto, a ładnych i chętnych dziewcząt nie brakuje. Odmalowując płeć piękną na wzór i podobieństwo słynnych pin-up girls, Jordi Bernet spisał się na medal. Uczynił praktycznie każdą bohaterkę grzechu wartą, uzyskując zarazem jak najbardziej tutaj wskazany efekt retro. Jego fascynację kobiecymi krągłościami widać praktycznie w każdym kadrze, zaś buźki wychodzą mu przeurocze.
Właśnie, należy odeprzeć zarzuty, jakoby seria Torpedo była przykładem komiksowego mizoginizmu. Owszem, bohater to szowinista w czystej postaci, ordynarny brutal i damski bokser. Wątpliwe natomiast, by jego punkt widzenia podzielali Abulí i Bernet. Niejednokrotnie wyśmiewają celebrowaną przezeń postawę macho, pozwalając dziewczynom wystrychnąć go na dudka. Czy warto zresztą się nad tym wszystkim zastanawiać? Torpedo nie zawiera żadnych głębokich przesłań. Został pomyślany wyłącznie jako atrakcyjny kryminał, grający na nosie politycznej poprawności swoją obyczajową śmiałością.
Na Zachodzie jak dotąd wyszło 15 tomów i trudno powiedzieć, czy na tym się skończy. U nas byka za rogi wziął Taurus Media (nazwa zobowiązuje!), decydując się na publikację całości w trzech wydaniach zbiorczych. Jak dotąd widziałem na półce pierwszy tom, a 19 marca miał ukazać się drugi... Te setki stron są całkiem sporą dawką mocnej rozrywki. Czy wciągnie ona polskich czytelników? Jako że pochłonąłem całość wydania zagranicznego w niecałe dwa dni, jestem dobrej myśli. Facetów w typie Torpedo lepiej w życiu unikać, lecz na bohaterów komiksu nadają się w sam raz!
Taurus wydaje całość w gustownej czerni i bieli, a u mnie będzie kolorowo!
Twarde życie gangstera.
Mafijne rozrywki: alkohol, broń, dziewczyny...
Dziewczyny, które nikogo nie pozostawiają obojętnym!
Torpedo bywa wobec nich obcesowy.
Z pewnością nie słyszał o przykazaniu dżentelmana:
"Kobiety nawet kwiatkiem..."
Gdy zadanie tego wymaga, potrafi zdobyć się na liryzm....
...najlepiej jednak czuje się w swoim żywiole.
To prawdziwy huragan męskości!
Oficjalna strona Taurus Media. Wydawnictwo dobrze się zapowiada, ma w ofercie również Borgiów. Oby tak dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz