W poczekalni u dentysty chłopak spotyka piękną dziewczynę. Wkrótce oboje lądują na fotelu i dostają znieczulenie. Tuż przed zapadnięciem w narkotyczny sen chłopak kątem oka dostrzega, że zachowanie doktora i jego asystentek dalece odbiega od normy. Kobiety rozbierają nieprzytomną pacjentkę, a doktor zaczyna się z nią zabawiać! Czy to jeszcze jawa, czy już koszmar? Sceneria wkrótce ulega zmianie, lecz zasadnicza treść pozostaje ta sama. Dentysta, tym razem ubrany jak Hrabia Drakula, prześladuje dziewczynę na rozmaite sposoby, z których Japończycy słyną: wiązanie w wymyślne sposoby, chłostanie pejczem po piersiach, brzuchu i pośladkach, o gryzieniu i szarpaniu za włosy nie wspominając. Nieładnie, panie doktorze!
Hakujitsumu jest, a zarazem nie jest dziełem oryginalnym. Jest, bo trudno wyszukać coś równie osobliwego, nawet w gatunku pinku eiga. Nie jest, gdyż to po prostu remake filmu z 1964, noszącego identyczny tytuł i zrealizowanego przez tego samego reżysera. Ciekawe, jakimi motywami kierował się Tetsuji Takechi , wracając do latach do dawnego pomysłu? Czyżby postanowił "sprzedać" go jeszcze raz, licząc na krótką pamięć publiczności? Jeśli tak, to trafił w sedno. Day Dream A.D. 1981 odniósł komercyjny sukces i doczekał się kontynuacji.
Co nowego proponuje? Surrealizm, czarny humor, seksowna obsada - to było już w oryginale. Najbardziej rzucającą się w oczy nowością są niezwykle odważne sceny erotyczne. Właściwie należałoby użyć określenia "pornograficzne", gdyż w przypadku gigantycznego zbliżenia połączonych ze sobą narządów płciowych kobiety i mężczyzny raczej nie ma wątpliwości, jakiego rodzaju produkcję oglądamy. Detalicznie ukazana kopulacja (bez cenzury optycznej, co w Japonii jest rzadkością) nie przesłania jednak innych aspektów filmu. Więcej tu domieszki pinku i awangardy, niż XXX czystej wody. Na całe szczęście, gdyż tego ostatniego mamy na pęczki gdzie indziej.
Wiele różowych tytułów doczekało się porządnego wydania DVD, ale Hakujitsumu jak dotąd nie. W dobie Internetu i tłumaczeń fanowskich fakt ten nie stanowi przeszkody w zapoznaniu się z tym tytułem. Niestety, najbardziej popularna kopia pozbawiona jest angielskich napisów. Na pociechę mamy holenderskie, które jakoś tam (ze względu na swoje podobieństwo do języka niemieckiego) pomagają zorientować się w fabule. Na szczęście dialogi są w przypadku dzieła Tetsuji Takechi sprawą drugorzędną.
Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0223417/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz