5 października 2009

Pierwszy start (1950) - TOP GUN SP

Ach, być lotnikiem i poszybować w przestworzach! Tylko o tym myśli Tomek, chłopak ze wsi, namiętnie składający modele szybowców. Dziś, w czasach bezwzględnego kapitalizmu, na modelarstwie pewnie by się skończyło, lecz kiedyś, w epoce komunizmu, każdy obywatel PRL miał szansę spełnić swe marzenia.
Tak przynajmniej wynika z tego, a także innych filmów zrealizowanych w pierwszej połowie lat 50tych. Niestety, promienna poetyka socrealizmu nie miała wiele wspólnego z ówczesną rzeczywistością. No, może oprócz psychozy na punkcie dywersantów, dążących do obalenia cudownego systemu. Przestrzegały przed nim plakaty, gazety i literatura, przestrzega więc i kino. W Pierwszym starcie „niepożądanym elementem” okazuje się inżynier – przedwojenny, więc niechętny zmianom, nowoczesnej technice. Na dodatek nieobca mu jest zawiść, korzysta więc z okazji, by oczernić młodszego inżyniera… (Nie jest natomiast – o dziwo! – zachodnim szpiegiem) Na szczęście koledzy denuncjują drania na UB. "Wyciągnijmy z tego naukę" - rzecze sentencjonalnie funkcjonariusz - "Musimy wzmóc czujność! Nie można ufać ludziom, którzy nie są w pełni oddani naszej sprawie!". W tym momencie z ekranu powiało chłodem, można było odczuć autentyczną grozę totalitaryzmu. Brr…
Ale to tylko wątek poboczny. Większość filmu jest hurra-optymistyczną utopią, w której młodzi chłopcy śpiewają gromkim chórem piosnki patriotyczne. Czynią to przy każdej okazji, np. pomagając rolnikom w sianokosach. Radosne nucenie przerywają tylko na czas wykonywania lotów doskonałymi samolotami "Junak". Najlepszym spośród nich, absolutnym mistrzem nad mistrzami, okazuje się nasz bohater, Tomek Spojda. Oczywiście nie tak od razu, lecz dzięki wytrwałej pracy nad sobą pod czujnym okiem zastępowego Franka (Stanisław Mikulski w pierwszej kinowej roli!). By zostać asem, Tomek nie może poprzestać na nauce powietrznych manewrów – najważniejsze okazuje się jego dojrzewanie ideologiczne. Dzieje się to stricte według schematu, znanego z dziesiątek podobnych obrazów, niemniej na ekranie wszystko wygląda całkiem przekonująco. Kto wie, może samych realizatorów filmu ogarnęła podczas zdjęć radosna atmosfera patriotyczna? Nie bez powodu scenarzysta Pierwszego startu, Ludwik Starki, otrzymał w 1951 roku Wyróżnienie Honorowe "za żywe i optymistyczne przedstawienie życia młodych budowniczych socjalizmu w Polsce Ludowej". Szkoda tylko, że wątki propagandowe odsuwają na dalszy plan romans bohatera z piękną Junaczką z Obozu Społecznego Dziewcząt (Oddział Ambulatorium). Zwłaszcza w pompatycznym finale, który należy nie do bohaterów, lecz do rozentuzjazmowanego sprawozdawcy sportowego (vide cytat pod ostatnim screenem). Naprawdę brakuje tutaj sceny padnięcia sobie w ramiona. Więcej nie śmiałbym żądać: całus byłby już nieprzyzwoity, zatem "nieludowy"!


Tomek to wzór, chluba podkarpackiej szkoły szybowcowej "Służba Polsce"!


Prawdziwy As Przestworzy!

Ale przecież niewiele by zdziałał bez kolektywu!!!
"Przyjaciele, mówię szczerze,
taką pewność w sobie mam,
że jak dużo nas się zbierze,
to się wszystko musi udać nam!"

"Moim skromnym zdaniem pomysły kolegi Nowaka są zbyt śmiałe, zbyt nowatorskie.
A ostatecznie nie wszystko dobre, co jest nowe..."
Już po tych słowach rozpoznać można niereformowalnego konserwatystę,
potencjalnego dywersanta!

"Proszę państwa! Zwyciężył nie tylko szybowiec Junak, nie tylko Tomasz Spojda, ale zwyciężyła nowoczesna myśl konstruktorska, zwyciężył nowy styl pracy i stosunek ludzi do niej!"

Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0043921/

2 października 2009

Bajka o carze Sałtanie (1966) - ... o carycy, jego żonie, oraz o ich synu Gwidonie.

Kolejny wpis na temat filmu kierowanego raczej do młodszych widzów. Czyżby pierwsze symptomy infantylizacji z mojej strony? A może podświadomie zaczynam obawiać się starzenia, w związku z czym wybieram na seanse takie, a nie inne pozycje? Kto wie? Faktem jest, że radziecki film pt. Bajka o carze Sałtanie dostarczył mi eskapistycznej rozrywki na najwyższym poziomie. I bynajmniej nie polegała ona wyłącznie na kontemplacji urody jednej z głównych aktorek, jak w przypadku opisywanego niedawno telewizyjnego produktu Disneya. Owszem, Kseniya Ryabinkina w roli Księżniczki Łabędzia jest urocza, lecz jest ona tylko jednym z eksponatów w swoistym muzeum urokliwych osobliwości, jakim jest cały film Aleksandra Ptushko.
Za podstawę scenariusza, a zarazem całą listę dialogową, posłużył poemat Aleksandra Puszkina. Dzieckiem będąc, poznałem go w mistrzowskim przekładzie Mickiewicza. Dostarczył mi wtedy tylu wrażeń, że aż po dziś dzień wspominam go z sentymentem. Do seansu podszedłem więc "pozytywnie uprzedzony", zresztą pamiętałem również o poprzednich, zaiste imponujących dokonaniach Ptushko. Myślę jednak, że nawet bez uprzedniej styczności z tekstem i filmowym dorobkiem jego adaptatora musiałbym zachwycić się tym obrazem. Bajka o carze Sałtanie wydaje się nie tyle wykreowana, co wyczarowana z filmowej materii. Zarazem oryginalna, jak i osadzona w rosyjskiej tradycji. Olśniewająca przepychem, który zapiera dech w piersiach, ale i podkreślająca umowność, wręcz puszczająca oko do widza. Jednocześnie poruszająca i zabawna, liryczna i rubaszna.
Tak, Aleksandr Ptushko po raz kolejny udowodnił, że należy mu się tytuł Czarodzieja Radzieckiego Kina. Co prawda nie wiem, czy takowy kiedykolwiek mu przyznano, w każdym razie ja zrobiłbym to bez wahania. Bajka nie jest bowiem jego pierwszym monumentalnych rozmiarów filmem o baśniowym charakterze. Już w latach 50tych zrealizował Sadko (1953) oraz Ilyę Muromca (1956) - dwie wystawne adaptacje ludowych klechd. Wygląda na to, że z obrazu na obraz rosyjski reżyser coraz śmielej puszczał wodze swojej wyobraźni, kreując fantastyczne światy, w których kolorowy jarmark łączy się z poezją i operą. Jakaż to jednak zuchwałość na tle programowo realistycznej, odgórnie sterowanej kinematografii ZSRR. Najwyraźniej dziecięcy adresat okazał się w tym przypadku wystarczającym alibi. Zresztą nie tylko dla Ptushki - w Rosji powstawało wówczas mnóstwo filmów, które dziś określilibyśmy jako "fantasy", dostarczających widzowi w każdym wieku mniejszej lub większej dawki magii, pozwalającej znieść niewesołą codzienność.
Obecnie żywych kolorów jest pod dostatkiem, zarówno w byłym Związku Radzieckim, jak i u nas, natomiast znacznie gorzej prezentuje się kino przeznaczone dla najmłodszych widzów. Wygląda na to, że zupełnie zrezygnowało z wyrafinowania na rzecz rozrywkowości, refleksję zastąpiło bezustannymi dowcipasami, a morał efektowną eksplozją w finale. Zdaję sobie sprawę, że takie są prawa rynku, że z komercyjnego punktu widzenia uwrażliwianie dzieci nie opłaca się tak bardzo jak ich ogłupianie, że trzeba wychować nowe pokolenie konsumentów, itd. Ale ja nie muszę przecież męczyć się, oglądając te bzdury. Wolę zasiąść przed zrealizowaną kilkadziesiąt lat temu radziecką baśnią i poczuć raz jeszcze magię, której nawet taki Harry Potter (bądź co bądź jedna z najwartościowszych obecnie pozycji "dziecięcych") jest zaledwie nikłą namiastką.

Nie mogłem się powstrzymać przed ozdobieniem screenów odpowiednimi cytatami z Puszkina. Właściwie można by z tego zrobić foto story, ale może lepiej nie nadużywać cierpliwości ewentualnych czytelników V+C....

"Była wojna na Północy,
Więc car Sałtan ruszył w drogę
I pożegnał swą niebogę
Napomniawszy w krótkim słowie,
Żeby dbała o swe zdrowie. "

"Gdy usłyszał car od gońca,
Jaka przyszła wieść gorsząca,
Zaczął gniewać się i biesić
I już gońca chciał powiesić (...)"

"Wolę cara ogłosili
I do beczki w tejże chwili
Posadzili syna z matką,
Potoczyli beczkę gładko
I spuścili ją od razu
Na ocean - w myśl rozkazu."

"Carewiczu, mój wybawco,
Ocalenia mego sprawco,
Moja wdzięczność wieczna będzie,
Znajdziesz zawsze mnie i wszędzie,
Nie martw się, choć głód ci dojmie,
Kładź się spać i śpij spokojnie."

"Z przyzwolenia więc carycy
Zaczął rządzić syn w stolicy
I przed ludem zgromadzonym
Zamianował się Gwidonem. "

"Łabędzica nas przysłała
I surowy nakaz dała,
Byśmy, twą spełniając wolę,
Obchodzili gród patrolem. "

"Jest księżniczka gdzieś za morzem,
Co zaćmiewa światło boże,
W nocy jasność w krąg rozsnuwa,
Jej uroda wzrok przykuwa,
Pod warkoczem księżyc pała,
Lśni na czole gwiazda biała,
A wspanialsza jest od pawia,
Gdy dostojnie kroki stawia,
A gdy wdzięczne słowo powie -
Szmer strumienia brzmi w jej mowie. "

Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0174207/
Pełny text Aleksandra Puszkina: http://www.wiersze.annet.pl/w,,10310