Kolejny wpis na temat filmu kierowanego raczej do młodszych widzów. Czyżby pierwsze symptomy infantylizacji z mojej strony? A może podświadomie zaczynam obawiać się starzenia, w związku z czym wybieram na seanse takie, a nie inne pozycje? Kto wie? Faktem jest, że radziecki film pt. Bajka o carze Sałtanie dostarczył mi eskapistycznej rozrywki na najwyższym poziomie. I bynajmniej nie polegała ona wyłącznie na kontemplacji urody jednej z głównych aktorek, jak w przypadku opisywanego niedawno telewizyjnego produktu Disneya. Owszem, Kseniya Ryabinkina w roli Księżniczki Łabędzia jest urocza, lecz jest ona tylko jednym z eksponatów w swoistym muzeum urokliwych osobliwości, jakim jest cały film Aleksandra Ptushko.
Za podstawę scenariusza, a zarazem całą listę dialogową, posłużył poemat Aleksandra Puszkina. Dzieckiem będąc, poznałem go w mistrzowskim przekładzie Mickiewicza. Dostarczył mi wtedy tylu wrażeń, że aż po dziś dzień wspominam go z sentymentem. Do seansu podszedłem więc "pozytywnie uprzedzony", zresztą pamiętałem również o poprzednich, zaiste imponujących dokonaniach Ptushko. Myślę jednak, że nawet bez uprzedniej styczności z tekstem i filmowym dorobkiem jego adaptatora musiałbym zachwycić się tym obrazem. Bajka o carze Sałtanie wydaje się nie tyle wykreowana, co wyczarowana z filmowej materii. Zarazem oryginalna, jak i osadzona w rosyjskiej tradycji. Olśniewająca przepychem, który zapiera dech w piersiach, ale i podkreślająca umowność, wręcz puszczająca oko do widza. Jednocześnie poruszająca i zabawna, liryczna i rubaszna.
Tak, Aleksandr Ptushko po raz kolejny udowodnił, że należy mu się tytuł Czarodzieja Radzieckiego Kina. Co prawda nie wiem, czy takowy kiedykolwiek mu przyznano, w każdym razie ja zrobiłbym to bez wahania. Bajka nie jest bowiem jego pierwszym monumentalnych rozmiarów filmem o baśniowym charakterze. Już w latach 50tych zrealizował Sadko (1953) oraz Ilyę Muromca (1956) - dwie wystawne adaptacje ludowych klechd. Wygląda na to, że z obrazu na obraz rosyjski reżyser coraz śmielej puszczał wodze swojej wyobraźni, kreując fantastyczne światy, w których kolorowy jarmark łączy się z poezją i operą. Jakaż to jednak zuchwałość na tle programowo realistycznej, odgórnie sterowanej kinematografii ZSRR. Najwyraźniej dziecięcy adresat okazał się w tym przypadku wystarczającym alibi. Zresztą nie tylko dla Ptushki - w Rosji powstawało wówczas mnóstwo filmów, które dziś określilibyśmy jako "fantasy", dostarczających widzowi w każdym wieku mniejszej lub większej dawki magii, pozwalającej znieść niewesołą codzienność.
Obecnie żywych kolorów jest pod dostatkiem, zarówno w byłym Związku Radzieckim, jak i u nas, natomiast znacznie gorzej prezentuje się kino przeznaczone dla najmłodszych widzów. Wygląda na to, że zupełnie zrezygnowało z wyrafinowania na rzecz rozrywkowości, refleksję zastąpiło bezustannymi dowcipasami, a morał efektowną eksplozją w finale. Zdaję sobie sprawę, że takie są prawa rynku, że z komercyjnego punktu widzenia uwrażliwianie dzieci nie opłaca się tak bardzo jak ich ogłupianie, że trzeba wychować nowe pokolenie konsumentów, itd. Ale ja nie muszę przecież męczyć się, oglądając te bzdury. Wolę zasiąść przed zrealizowaną kilkadziesiąt lat temu radziecką baśnią i poczuć raz jeszcze magię, której nawet taki Harry Potter (bądź co bądź jedna z najwartościowszych obecnie pozycji "dziecięcych") jest zaledwie nikłą namiastką.
Nie mogłem się powstrzymać przed ozdobieniem screenów odpowiednimi cytatami z Puszkina. Właściwie można by z tego zrobić foto story, ale może lepiej nie nadużywać cierpliwości ewentualnych czytelników V+C....
Za podstawę scenariusza, a zarazem całą listę dialogową, posłużył poemat Aleksandra Puszkina. Dzieckiem będąc, poznałem go w mistrzowskim przekładzie Mickiewicza. Dostarczył mi wtedy tylu wrażeń, że aż po dziś dzień wspominam go z sentymentem. Do seansu podszedłem więc "pozytywnie uprzedzony", zresztą pamiętałem również o poprzednich, zaiste imponujących dokonaniach Ptushko. Myślę jednak, że nawet bez uprzedniej styczności z tekstem i filmowym dorobkiem jego adaptatora musiałbym zachwycić się tym obrazem. Bajka o carze Sałtanie wydaje się nie tyle wykreowana, co wyczarowana z filmowej materii. Zarazem oryginalna, jak i osadzona w rosyjskiej tradycji. Olśniewająca przepychem, który zapiera dech w piersiach, ale i podkreślająca umowność, wręcz puszczająca oko do widza. Jednocześnie poruszająca i zabawna, liryczna i rubaszna.
Tak, Aleksandr Ptushko po raz kolejny udowodnił, że należy mu się tytuł Czarodzieja Radzieckiego Kina. Co prawda nie wiem, czy takowy kiedykolwiek mu przyznano, w każdym razie ja zrobiłbym to bez wahania. Bajka nie jest bowiem jego pierwszym monumentalnych rozmiarów filmem o baśniowym charakterze. Już w latach 50tych zrealizował Sadko (1953) oraz Ilyę Muromca (1956) - dwie wystawne adaptacje ludowych klechd. Wygląda na to, że z obrazu na obraz rosyjski reżyser coraz śmielej puszczał wodze swojej wyobraźni, kreując fantastyczne światy, w których kolorowy jarmark łączy się z poezją i operą. Jakaż to jednak zuchwałość na tle programowo realistycznej, odgórnie sterowanej kinematografii ZSRR. Najwyraźniej dziecięcy adresat okazał się w tym przypadku wystarczającym alibi. Zresztą nie tylko dla Ptushki - w Rosji powstawało wówczas mnóstwo filmów, które dziś określilibyśmy jako "fantasy", dostarczających widzowi w każdym wieku mniejszej lub większej dawki magii, pozwalającej znieść niewesołą codzienność.
Obecnie żywych kolorów jest pod dostatkiem, zarówno w byłym Związku Radzieckim, jak i u nas, natomiast znacznie gorzej prezentuje się kino przeznaczone dla najmłodszych widzów. Wygląda na to, że zupełnie zrezygnowało z wyrafinowania na rzecz rozrywkowości, refleksję zastąpiło bezustannymi dowcipasami, a morał efektowną eksplozją w finale. Zdaję sobie sprawę, że takie są prawa rynku, że z komercyjnego punktu widzenia uwrażliwianie dzieci nie opłaca się tak bardzo jak ich ogłupianie, że trzeba wychować nowe pokolenie konsumentów, itd. Ale ja nie muszę przecież męczyć się, oglądając te bzdury. Wolę zasiąść przed zrealizowaną kilkadziesiąt lat temu radziecką baśnią i poczuć raz jeszcze magię, której nawet taki Harry Potter (bądź co bądź jedna z najwartościowszych obecnie pozycji "dziecięcych") jest zaledwie nikłą namiastką.
Nie mogłem się powstrzymać przed ozdobieniem screenów odpowiednimi cytatami z Puszkina. Właściwie można by z tego zrobić foto story, ale może lepiej nie nadużywać cierpliwości ewentualnych czytelników V+C....
"Była wojna na Północy,
Więc car Sałtan ruszył w drogę
I pożegnał swą niebogę
Napomniawszy w krótkim słowie,
Żeby dbała o swe zdrowie. "
"Gdy usłyszał car od gońca,
Jaka przyszła wieść gorsząca,
Zaczął gniewać się i biesić
I już gońca chciał powiesić (...)"
Jaka przyszła wieść gorsząca,
Zaczął gniewać się i biesić
I już gońca chciał powiesić (...)"
"Wolę cara ogłosili
I do beczki w tejże chwili
Posadzili syna z matką,
Potoczyli beczkę gładko
I spuścili ją od razu
Na ocean - w myśl rozkazu."
I do beczki w tejże chwili
Posadzili syna z matką,
Potoczyli beczkę gładko
I spuścili ją od razu
Na ocean - w myśl rozkazu."
"Carewiczu, mój wybawco,
Ocalenia mego sprawco,
Moja wdzięczność wieczna będzie,
Znajdziesz zawsze mnie i wszędzie,
Nie martw się, choć głód ci dojmie,
Kładź się spać i śpij spokojnie."
"Z przyzwolenia więc carycy
Zaczął rządzić syn w stolicy
I przed ludem zgromadzonym
Zamianował się Gwidonem. "
Ocalenia mego sprawco,
Moja wdzięczność wieczna będzie,
Znajdziesz zawsze mnie i wszędzie,
Nie martw się, choć głód ci dojmie,
Kładź się spać i śpij spokojnie."
"Z przyzwolenia więc carycy
Zaczął rządzić syn w stolicy
I przed ludem zgromadzonym
Zamianował się Gwidonem. "
"Łabędzica nas przysłała
I surowy nakaz dała,
Byśmy, twą spełniając wolę,
Obchodzili gród patrolem. "
I surowy nakaz dała,
Byśmy, twą spełniając wolę,
Obchodzili gród patrolem. "
"Jest księżniczka gdzieś za morzem,
Co zaćmiewa światło boże,
W nocy jasność w krąg rozsnuwa,
Jej uroda wzrok przykuwa,
Pod warkoczem księżyc pała,
Lśni na czole gwiazda biała,
A wspanialsza jest od pawia,
Gdy dostojnie kroki stawia,
A gdy wdzięczne słowo powie -
Szmer strumienia brzmi w jej mowie. "
Co zaćmiewa światło boże,
W nocy jasność w krąg rozsnuwa,
Jej uroda wzrok przykuwa,
Pod warkoczem księżyc pała,
Lśni na czole gwiazda biała,
A wspanialsza jest od pawia,
Gdy dostojnie kroki stawia,
A gdy wdzięczne słowo powie -
Szmer strumienia brzmi w jej mowie. "
Link IMDb: http://www.imdb.com/title/tt0174207/
Pełny text Aleksandra Puszkina: http://www.wiersze.annet.pl/w,,10310
Dzień dobry. Po tysiąckroć muszę obejrzeć ten film w wersji polskiej. A właściwie moja mama. Poszukujemy go od lat... Czy podpowie Pan, gdzie mogę kupić płytę lub internetowy dostęp do filmu? Albo może ma Pan płytę na wypożyczenie? Błagam o pomoc :)
OdpowiedzUsuń